Rano chlopaki wyruszaja o 4 nad ranem jeepem na Iruputuncu, ja smacznie spie, potem jem sniadanko i ide zwiedzac lokalne ruiny i wioske.
Po poludniu jedziemy do granicy z Chile ponownie - tym razem przekraczamy juz jak jest ciemno i cholernie zimo, ale wiemyjak to jest i spokojnie czekamy az znajda w naszych plecakach zywnosc i narkotyki - nic nie znalezi, a ja caly czas przemycam salami z Polski.
Spimy w malym hoteliku juz za granica po stronie Chile.