Geoblog.pl    Sid    Podróże    Los(t) Andos... Cordirielas... Brazylia... Patagonia, czyli nasz dziennik z wyprawy do Boliwii i Chile.    Isla del SOl na Titicaca
Zwiń mapę
2008
09
wrz

Isla del SOl na Titicaca

 
Boliwia
Boliwia, Copacabana
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13015 km
 
Startujemy..., rano 3,5 godz. autem do... Copacabany! Ale to nie ta ze slynna plaza, lecz ta nad jeziorem Titicaca. Z Copacabany lodzia notorowa na Isla del Sol - Wyspe Slonca. Plyniemy dwie godziny. Jezioro jest wielkie, chociaz< z poziomu wody jeszcze tego nie widac... Na pierwszym przystanku wysiadaja nasze plecaki i ida do hotelu. Na srugim wysiadamy my i idziemy do... starozytnego labiryntu.Ale najpierw, po ostrym podejsciu, dostajemy niezlej zadyszki. Wysokosc 3900, tlenu odczuwalnie mniej. Cisnienie okolo 660 hPa, co do standardowych 1018 w Warszawie daje jakies 2/3 tego co zwykle.
Wyspa jest duza i skalista, malo zamieszkala. Troche sie zdziwilismy, a troche ucieszylismy, gdy naprzeciwko nam wybiegla kobiecina w ludowym stroju. Byla to... bileterka. Sprzedala nam bilety do labiryntu, z ktorego malo pamietam, bo w glowie mi dudunilo.
Po marszu gora wyspy, z pieknymi widokami - jezioro po horyzont - docieramy do wioski. Bylo w niej kilka domow i kilkanascie... restauracji. I nasz hotel. Mielismy pokoj z widokiem na jezioro od wschodu...
Rano zejscie do lodzi. Wioska okazala sie calkiem spora, domy byly na zboczu. W ogole cala gorna Boliwia to w gore i w dol - caly czas. Lokalni w ogole tego nie zauwazaja, a my - zadyszka co chwila...
Po drodze historyczne, owiane legendami zrodlo wody, z ktorego korzystali Aztekoiw oraz Inkowie. Stad ludzie nosza wode pitna na gore, a schodzilismy kilkanascie minut.... Pewna staruszka wziela zawiniety w chuste baniak 25 l. na plecy, a towarzyszacy jej staruszek baniak na plaecy i drugi, mniejszy, do reki. I poszli dziarsko w gore. Poczulismy sie jak mieczaki przybrzezne.
Przystanek lodzia przy swiatyni Inki i plyniemy dalej.2,5 godzinny spacer po polwyspie, a potem do Copacabany - zwiedzamy Swiatynie z wyrzezbionym w drewnie przez Indianina posagirm Czarnej Madonny, ktora - po dluzszych perypetiach - uznal Kosciol i poswiecil papiez.
Powrot do La Paz z mala niespodzianka. Musimy objechac rolnicza blokade na drodze (skad my to znamy?) i szczesliwie wracamy do hotelu. Kolacja i wiecej nie pamietam.

Zdjec teraz nie wstawie, bo za chwilke wyjezdzamy.



Mnie dopada choroba wysokosciowa i z
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
edyta
edyta - 2008-09-09 18:44
z ta choroba wysokosciowa to liscie koki na serio moga pomoc, na kazdym targu indianskim dostaniecie, mozna zuc (nam sie nie udawalo, bo zamiast dlugo zuc one sie jakos za szybko rozpuszczaly;) - ale nam na powaznie pomagala herbata z lisci koki, czyli te liscie zalane centralnie wrzatkiem; w takich ulicznych barach dla tubylcow albo po prostu na ulicy powinni podawac to wszedzie; naprawde dziala, warto sprobowac, nic nie zaszkodzi:)
zazdrosc mnie wciaz zzera - nie z powodu choroby wysokosciowej - ale tych widokow... ;)
 
Obserwator
Obserwator - 2008-09-10 15:19
w jaki sposób korzystacie z internetu? Czy w tej Boliwii widać np.jakieś anteny satelitarne?Pozdrawiam. Obserwator z Raciborza
 
Czarek Lew...
Czarek Lew... - 2008-09-15 12:28
Jestescie w innym swiecie - fajnie Wam. Staszku, trening na piętrze przy zielonym table-tenis w hotelu Warszawa chyba był potrzebny. Ciekawe, czy po tej wodzie ognistej Staszkowi odbijalo sie jajami (wezowymi) czy telefonem komorkowym (SIM). Pozdrawiam Waszą 4-ke - dobrzy jestescie.
 
sb
sb - 2008-09-18 01:05
Czarku,
treninigi tenisowe z pewnoscia sie przydaly. Biegowe rowniez. Np. po wejsciach na wulkany wlasciwie nie czulem bolu zadnych miesni :) Wiec dzieki za przygotowanie kondycyjne.
 
 
Sid
Irmina i Wojtek
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 66 wpisów66 40 komentarzy40 499 zdjęć499 0 plików multimedialnych0